Zeszły sezon dla Krzysztofa Piątka był bajeczny. Kapitalne wejście do Genoi, które zaowocowało transferem do Milanu, gdzie również znakomicie wkomponował się do zespołu i zyskał dużą popularność wśród kibiców. Dziś sytuacja jest już zupełnie inna.
“Nic nie może przecież wiecznie trwać…” - śpiewała Anna Jantar. Niestety tak właśnie stało się w przypadku Krzysztofa Piątka. Jeszcze kilka miesięcy temu był ulubieńców kibiców Milanu, z trybun niosło się głośne “Piątek PO! PO! PO!”, a w zeszłej kolejce, gdy schodził z boiska żegnały go ogromne gwizdy. Polak co prawda dostał nieco rykoszetem, a manifest kibiców był skierowany zarówno do zawodnika, trenera, zarządu, jak i całej drużyny.
Krzysztof Piątek w zeszłym sezonie łącznie zdobył 22 bramki w Serie A. W bieżących rozgrywkach ma tylko dwa trafienia z rzutów karnych. Krytykowany był już podczas okresu przygotowawczego, gdy nie strzelił żadnej bramki.
Gra Milanu jest toporna i nie ułatwia zadania napastnikom. Piątek na tym cierpi i Włosi zrobili z niego jednego z kozłów ofiarnych. Według najnowszych doniesień w następnej kolejce może usiąść na ławce rezerwowych.
Jeszcze kilka miesięcy temu we Włoszech panowało “Piątkomania”. Każdy znał gest „El Pistolero”. Dziś to już tylko piękne wspomnienie. Włosi mają nawet wątpliwości czy Piątek będzie jeszcze wartościowych napastnikiem Milanu i jego przyszłość w klubie stawiają pod znakiem zapytania.
Zbigniew Boniek w wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego” zabrał głos w sprawie reprezentanta Polski i postawy Rossonerich. - W tym momencie Milanowi nie pomógłby nawet Lewandowski, wpadłby tam w depresję. Milan gra głównie po obwodzie, jak w piłce ręcznej. Napastnik czeka bezczynnie na okazję. Wiadomo było, że kiedyś przyjdzie trudny moment. Sam musi sobie pomóc. Nie jest to łatwy moment dla Krzyśka. Czuje się jak ryba wyrzucona na brzeg. Ma kryzys, dostaje w kość, ale prędzej czy później się przełamie - powiedział prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Trudno nie zgodzić się ze Zbigniewem Bońkiem. Piątek jest tylko jednym z elementów w tej niefunkcjonującej układance. Jeśli gra całe zespołu zacznie się zazębiać, to i Piątek będzie bramkostrzelny. Na grę Milanu nie mogą patrzeć jednak nawet najwierniejsi kibice, którzy w ramach protestu, pod koniec derbów Mediolanu z Interem (1:3), opuścili trybunę zajmowaną przez największych fanatyków.