
Brazylijczyk póki co jest niewypałem transferowym.
Nie tak miało być
Vitor Roque przybył do Barcelony w styczniu i wiązano z nim wielkie nadzieje na przyszłość. Napastnik szybko jednak popadł w niełaskę u Xaviego Hernandeza, grając jedynie w końcówkach niektórych spotkań, a ponadto będąc w hierarchii niżej niż ówczesny zawodnik Barcelony B - Marc Guiu. Wiele wskazuje też na to, iż jego pozycja nie ulegnie zmianie teraz, gdy trenerem jest Hansi Flick. Brazylijczyk nie znalazł się w kadrze meczowej na ostatni mecz o Puchar Gampera z Monaco, co jest jasnym sygnałem mówiącym, że powinien znaleźć on sobie nowy klub.
Stary znajomy
Na ratunek samemu Roque, jak i "Blaugranie" może przyjść Everton. Anglicy oferują za piłkarza - według informacji "Sky Sports" - 25 milionów euro oraz 3 zmienne. Barcelona nie jest jednak zadowolona z takiej propozycji i oczekuje przynajmniej 30-35 milionów. Przypomnijmy, że wcześniej z Katalonii do Liverpoolu przeszli tacy zawodnicy jak Lucas Digne, Yerry Mina oraz Andre Gomes i we wszystkich tych przypadkach strony szybko doszły do porozumienia, więc bardzo możliwe, że tym razem również tak się stanie.