
Kamil Grabara może być zadowolony po pierwszej konfrontacji Kopenhagi z Rakowem Częstochowa.
Duńczycy wygrali ten mecz 1:0. Trochę szczęśliwie, bo po bramce samobójczj Bogdana Racovitana na początku spotkania. Będą jednak faworytami przed rewanżem na własnym terenie.
- Nie jestem zbyt związany z polską piłką. Grałem tu tylko w rezerwach Ruchu Chorzów. Fajnie tutaj wrócić i wygrać. Raków nie bez przypadku wygrał ligę. Nie śledzę polskiej piłki. Bardzo dobrze przygotowaliśmy się do tego meczu. Wcześniej graliśmy ze Spartą Pragą, bo grają podobnie. Raków trochę głębiej się broni i trudno to sforsować. Wiadomo, że u nas będzie to inaczej wyglądać. Nie było naszych kibiców. To żadna wymówka, ale jakby ktoś nam przed meczem powiedział o takim wyniku, to byśmy go wzięli - powiedział Grabara w rozmowie dla TVP Sport.
Polski bramkarz przyznał, że Raków inaczej grał po przerwie.
- Prawda obroni się na boisku. Nie ma mistycznej atmosfery wokół naszego stadionu, ale ponad 30 tysięcy naszych kibiców będzie na spotkaniu, boisko będzie trochę lepsze. Skłamałbym, jednak gdybym tu stał i mówił, że nie przejdziemy Rakowa - skomentował.
Rewanż w Kopenhadze już 30 sierpnia.
Liga Mistrzów Liga mistrzów Rakow czestochowa Kamil grabara Fc kopenhaga