
Victor Gyokeres to istny terminator pola karnego. W zespole Sportingu notował on nieprawdopodobne liczby, po sezonie chciał jednak odejść. Widzi, że jego kariera jest w momencie w którym potrzebuje zmiany. Miał w tej sprawie porozumieć się z klubem, jednak ten zupełnie zaprzecza.
Powiedzieć, że Victor Gyokeres strzela bramki na zawołanie to jak nic nie powiedzieć. Szwed w zakończonym już sezonie potrzebował tylko 52 meczów, by strzelił 54 gole. Do tego dołożył jeszcze 13 asyst. Miał więc udział przy bramce w każdym meczu Sportingu co pokazuje jaką klasę prezentuje. Widziały to również inne zespołu, które już zimą próbowały przekonać go do dołączenia do swojego zespołu.
Wtedy jednak Gyokeres chciał być fair wobec Sportingu i obiecał, że zostanie do końca sezonu. Pojawiła się jednak dżentelmeńska umowa na której mocy szwed mógł opuścić klub za 65 milionów euro. Przypomnijmy, że jego klauzula wynosiła 100. Kiedy więc zaczęły pojawiać się oferty na ustaloną kwotę doszło do niespodziewanego zwrotu akcji. Klub odrzucał oferty oczekując więcej!
To bardzo nie spodobało się napastnikowi, który czuje się oszukany przez klub. Grozi, że jeśli nie zgodzą się na jego odejście zbojkotuje grę dla Portugalczyków. Nie pojawi się na przedsezonowym tournee i nie zagra już w barach Sportingu. Uważa, że jest to działanie na jego szkodę i nie tak się umawiał z klubem. Temu całkowicie zaprzecza oskarżony, który uważa, że żadnej umowy nie było.
Coś czujemy, że to casus Kyliana Mbappe w PSG. Tam jednak piłkarz miał przelicytować i to teraz on ma mieć do spłaty 100 milionów euro o które będzie teraz walczyć. Niestety w ostatnim czasie umowy słowne nie mają żadnego pokrycia, pokazał do Mbappe i pokazuje to teraz Sporting. Dzisiaj ewidentnie wszystko musi być "na papierze".
Transfery piłkarskie, plotki transferowe Victor Gyokeres Transfer Sporting Spór