
To byłaby ciekawa decyzja Macieja Skorży.
John van den Brom ma przed sobą decydujące miesiące w Lechu Poznań. "Kolejorz" szybko pożegnał się z europejskimi pucharami. A przecież sezon 2022/23 skończyli dopiero na ćwierćfinałach Ligi Konferencji Europy, będąc jedną z rewelacji rozgrywek.
Do tego poznańska ekipa zajmuje dopiero trzecie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy, tracąc już cztery punkty do Śląska Wrocław. Coraz częściej pojawiają się sugestie, że brak jakiegokolwiek pucharu w tym sezonie będzie się równał z pożegnaniem van den Broma. Jego aktualna umowa i tak trwa do lata 2024 roku.
Czas na powrót do Lecha?
Holenderski szkoleniowiec przychodził do Poznania latem 2022 roku. Miał wysoko postawioną poprzeczkę - był następcą Macieja Skorży po mistrzowskim sezonie.
Skorża wtedy odchodził, za powód podając "problemy rodzinne". Wygląda na to, że sytuacja się powtarza. Przez tę samą przyczynę w styczniu opuści japoński Urawa Red Diamonds. Choć klub był chętny na przedłużenie kontraktu.
- Z tego, co obiło mi się o uszy, to Lech Poznań interesował się tym, co będzie robił Skorża i czy istnieje opcja, by wrócił do Polski. Odchodził z powodów rodzinnych i to nie była wymówka, a realny powód, który uniemożliwiał mu podjęcie pracy w jakimkolwiek zespole - stwierdził ostatnio Szymon Janczyk z Weszło.
Wygląda na to, że w przypadku zwolnienia van den Broma to właśnie do Skorży w pierwszej kolejności odezwaliby się włodarze Lecha Poznań.
Źródło: Weszłopolscy