
Polskie siatkarki po wygranej w Łodzi z Włochami 3:1 (15:25, 26:24, 25:23, 25:21) awansowały na igrzyska olimpijskie w Paryżu.
Biało-czerwone pokazały się w ostatnich dniach z bardzo dobrej strony. W rozgrywanym w Atlas Arenie turnieju kwalifikacyjnym odniosły sześć zwycięstw i przegrały jeden mecz.
- Nie zrobiłem nic wielkiego. Oglądałem ten zespół może z bliższej odległości niż wy, bo taki mam przywilej. To był mecz pełen emocji, dziewczyny pokazały ducha walki. Może nie było aż tak dużo jakieś znakomitej siatkówki, bowiem w trakcie całego meczu popełniliśmy tysiące błędów. W wielu momentach przeciwnik był lepszy od nas, bo miał dużą jakość. W najważniejszych momentach dziewczyny pokazały dużą odwagę, ale także jedność skomentował po meczu Stefano Lavarini.
- Nie ukrywam, że po ostatniej piłce, w końcu mogłem odetchnąć i nie myśleć już o tym rankingu. Wreszcie mogę z tym skończyć, nie myśleć już o innych meczach, patrzeć na wyniki i dodawać, czy odejmować punkty. Te emocje po wygranej to najwspanialsza rzecz dzisiaj i to, że nie muszę już patrzeć na ten ranking. Nie jest mi przykro, że wyeliminowałem Włochów, taka jest po prostu moja praca. Byłem natomiast dumny z tego, że mogę zaśpiewać oba hymny narodowe - dodał.
Warto podkreślić, że tylko zwycięzca kończącego turniej w Łodzi meczu mógł wywalczyć bilet do Paryża.