
Adam Małysz skomentował przebieg pierwszych konkursów w wykonaniu polskich skoczków.
Za nami pierwsze konkursy Pucharu Świata w skokach narciarskich w sezonie 2023/24. Polscy skoczkowie spisali się rozczarowująco w Ruce - w obydwóch zawodach zabrakło naszych w czołowej dwudziestce.
"Dziennikarze rozdmuchali sprawę"
Liderzy naszej kadry czyli Dawid Kubacki i Kamil Stoch sugerowali, że w trakcie przygotowań do sezonu było za dużo "kombinowania". Media podchwyciły to jako możliwy zgrzyt na linii Thomas Thurnbichler - zawodnicy.
– Wiem, że zostało to odebrane, jakby wewnątrz drużyny istniał konflikt, ale tak nie jest. Rozmawiałem z Thomasem, który powiedział, że nie czuje, żeby był problem na linii on - Dawid lub Kamil. Zawodnicy stwierdzili to samo, że dziennikarze za bardzo rozdmuchali sprawę, zrobili z tego aferę - podkreślił szef PZN, Adam Małysz w rozmowie dla "Eurosportu".
Zauważa również, że nałożenie niektórych poprawek już w trakcie zawodów czasem jest niemożliwe.
– Błędy były widoczne i trener doskonale o tym wie. Zresztą rozmawialiśmy o nich i nasze wnioski były w zasadzie takie same. Największym problemem jest pozycja dojazdowa. Brakuje w niej stabilizacji, a to później przekłada się na odbicie i lot. U Piotrka zaczynało się to już stabilizować, ale zabrakło mu czasu, dlatego myślę, że da się to poprawić w kilka dni. Na pewno zawodnicy ze sztabem przeanalizowali to i od wtorku w Lillehammer będą już ćwiczyć z wolną głową. Kilka spokojnych dni na trening powinny przynieść efekt. Jestem optymistą, nie załamuję rąk, bo wiem, że okres przygotowawczy został dobrze przepracowany i to musi zaprocentować. Mam zaufanie do trenera i zawodników - zaznacza.
Kolejne konkursy już w norweskim Lillehammer. Pierwsze kwalifikacje w piątek o godz. 17.00. Transmisje zawodów na antenach TVN i Eurosportu.
Skoki narciarskie Skoki narciarskie Adam małysz Puchar świata