
Mikael Ishak zszedł z kontuzją w ostatnim zimowym meczu kontrolnym Lecha Poznań. Wydawało się, że ten uraz nie jest poważny, a Szwed opuścił pierwsze spotkania drugiej części sezonu.
Przeciętna dyspozycja
Kolejorz rundę wiosenną rozpoczął od dwóch zwycięstw, remisu oraz dwóch porażek — ostatnie dwa mecze podopiecznych Rumaka to przegrane rywalizacje z Pogonią Szczecin (0:1) oraz z Rakowem Częstochowa (0:4). Tak naprawdę sytuacja ligowa Kolejorza nie jest jakoś bardzo zła, ponieważ zajmują czwarte miejsce ze startą pięciu punktów do liderującej Jagiellonii Białystok, celem poznańskiego zespołu jest oczywiście mistrzostwo Polski. Kibice Lecha czekają na powrót Ishaka, który zmaga się z urazem — jego forma nie jest wybitna w tym sezonie, ponieważ strzelił sześć bramek oraz zanotował cztery asysty, a jak wiemy stać go na więcej.
- Nie sztuką jest wpuścić jednego z najlepszych napastników w Polsce na chwilę po to, żeby wypadł na kolejne pół roku. Nasza wspólna odpowiedzialność jest taka, żeby przygotować do tego Mikaela. On też powiedział, że problemem w żaden sposób nie jest ból, tylko to, by ten uraz się nie odnowił. Bo widzimy, że już jest siedem tygodni i dalej jest zagrożenie, że jak jeszcze raz zostanie uderzony w to samo miejsce, to historia się powtórzy — mówił Mariusz Rumak.
- On bardzo by chciał zagrać. Rozmawiamy ze sobą codziennie. Częściowo trenuje z zespołem, tylko bez przeciwnika. Jest praktycznie na każdym treningu. Jego frustracja, moja frustracja jest naprawdę duża z tej sytuacji, którą mamy. Co tydzień dostajemy informację, że „Jeszcze nie. Jeszcze nie”. Robimy badania i sztab medyczny, któremu w 100 procentach ufamy, mówi, że to jeszcze nie jest bezpieczne — dodaje.
Ekstraklasa Mariusz Rumak Lech poznań Mikael ishak Ekstraklasa Szwecja Jagiellonia białystok Pogoń szczecin