Niechlubny rekord Pistons. Najwięcej porażek z rzędu w historii

Aprofundando basquete/X

Detroit Pistons dzisiejszej nocy ponieśli 27 porażkę z rzędu. 

Przejście do historii

Detroit Pistons przegrali dzisiaj w nocy polskiego czasu swój 27 mecz z rzędu, ulegając 112:118 Brooklyn Nets. Jest to absolutny rekord. Żadna drużyna w historii NBA nie przegrała więcej meczów z rzędu w ciągu jednego sezonu. Więcej na swoim koncie miała tylko Philadelphia 76ers, której licznik porażek zatrzymał się na 28, tyle że było to na przestrzeni dwóch kampanii (2014/15 - 2015/15). Drużyna z Detroit najprawdopodobniej zrówna się w tej niechlubnej statystyce, gdyż w kolejnym meczu grają z Boston Celtics, którzy obecnie sieją postrach w lidze i wydają się być najmocniejszą ekipą w NBA. Natomiast aby przegrać 29 mecz z rzędu i liderować samodzielnie, będą musieli ulec Toronto Raptors. Najbliższe dwa spotkania będą więc niezwykle ważne dla Pistons, na których skierowane są oczy fanów najlepszej koszykarskiej ligi świata, aczkolwiek oczywiście w negatywnym świetle. 

Jakie są powody? 

Detroit Pistons jeszcze przed startem sezonu byli uważani jako jedna z najgorszych drużyn, która miała walczyć o czołowe wybory w przyszłorocznym drafcie. Ale absolutnie nikt nie spodziewał się takiej katastrofy, którą właśnie oglądamy. Organizacja w lecie podpisała rekordowy kontrakt z Montym Williamsem, a także wydawałoby się, że dobrze przepracowała offseason, pozyskując jakościowych zadaniowców i dobrze wybierając w drafcie. Tymczasem nie dość, że drużyna stanęła w rozwoju, to jeszcze dodatkowo drastycznie się cofa. Dużym wątpliwościom poddawane są decyzje trenerskie byłego szkoleniowca Phoenix Suns. Fani Pistons zarzucają mu między innymi granie archaiczną koszykówkę na dwóch wysokich i zniechęcania do rzutów za trzy takich zawodników, jak Ausar Thompson, Marcus Sasser czy Jaden Ivey. Rzecz jasną nie są to dobrzy shooterzy, ale kiedy uczyć się i rozwijać tej jakże przydatnej umiejętności, jak właśnie nie teraz? Gdyby nie ta duża umowa, to Williams prawdopodobnie straciłby już pracę jakiś czas temu. Choć oczywiście wina nie leży w pełni na barkach trenera.