
Pogoń Szczecin w sobotę przegrała z Górnikiem w Zabrzu 1:2, ale głośno jest o kontrowersjach sędziowskich po meczu.
Decydującą bramkę zdobył Lukas Podolski w doliczonym czasie gry. Chwilę wcześniej Tomasz Kwiatkowski mógł zdecydować o jedenastce, ale tego nie zrobił. Marcel Wędrychowski został zaatakowany wślizgiem przez Daisuke Yokotę.
Wędrychowski na pełnej szybkości wbiega i skleja piłkę swoją prawą nogą, Yokota go popycha w plecy a na wslizgu spóźniony Janża jeszcze dodatkowo go wycina. #GÓRPOG pic.twitter.com/EwDFS1NEdh
— Bart Slaby | 1GA.eth (@SlabyBart) May 20, 2023
W rozmowie z 'Weszło' sędzia przyznał się do błędu.
- Wydawało mi się, że jeżeli ten kontakt był, to co najwyżej niedokładny, a nie nierozważny. Natomiast przyznaję, że jak zobaczyłem powtórki na spokojnie w domu – nie w telefonie, tylko na komputerze – to dostrzegam coś, czego nie widziałem wcześniej. Jest kontakt spóźnionego Yokoty w kolano Wędrychowskiego i teraz można się zastanawiać, na ile wpłynęło to na jakość strzału i próbować się bronić, że nie wpłynęło. No, ale prawda jest taka, że obrońca jest spóźniony, nie zagrywa piłki i dla mnie bardziej jest to rzut karny, wolałbym podjąć taką decyzję. Mam dziś ogromny niesmak w związku z tym. Boli, ale takie jest sędziowskie życie. Taki zawód wybraliśmy. Trzeba się z tego wytłumaczyć, przerobić sobie to w głowie - stwierdził.
A sytuacja mogła być kluczowa dla układu w tabeli na koniec sezonu. Przez porażkę Pogoń Szczecin traci punkt do Lecha Poznań i może stracić szanse na ligowe podium.
Ekstraklasa Pogoń szczecin Górnik zabrze Pko ekstraklasa Tomasz kwiatkowski