
Jan Tomaszewski na łamach Super Expressu Sport podzielił się swoimi przemyśleniami dotyczącymi meczu Polska - Finlandia (3:1). Legendarny bramkarz nie potrafił zrozumieć, dlaczego w drugiej połowie na murawie pojawił się drugi napastnik.
W niedzielę reprezentacja Polski odniosła trzecie zwycięstwo w eliminacjach do mistrzostw świata 2026 w grupie G. Drużyna Jana Urbana pokonała Finlandię 3:1. Na listę strzelców po stronie Polaków wpisali się Matty Cash, Robert Lewandowski oraz Jakub Kamiński, a po stronie Finlandii dobrze znany polskim kibicom z boisk PKO BP Ekstraklasy - Benjamin Kallman (były gracz Cracovii). Głos po tym spotkaniu zabrał m.in. Jan Tomaszewski na antenie Super Expressu Sport.
- Po meczu z Holandią mówiliśmy, że to będzie bardzo łatwe spotkanie, bo Finowie naprawdę nie potrafią grać w piłkę na europejskim poziomie i to, że wynik był taki, a nie inny w Finlandii jest tylko i wyłącznie zasługą wiadomo kogo. Naszej drużyny narodowej z wszystkimi obecnymi tam szkoleniowcami. Tutaj Finowie szykowali się, ale pokazali to, co w ostatnich latach pokazali. My do 75. minuty kontrolowaliśmy grę. Wiśniewski miał nawet dwie sytuacje, gdzie mógł strzelić główką. Mieliśmy naprawdę bardzo dużo sytuacji. Finowie oddali praktycznie jeden strzał, który zamienili na bramkę. Ale jak to się stało - rozpoczął Tomaszewski.
Tomaszewski zagotował się po meczu Polski. O to ma pretensje do Jana Urbana
W dalszej wypowiedzi legendarny bramkarz Biało-Czerwonych skrytykował Jana Urbana za to, że ten w drugiej połowie wprowadził na plac gry drugiego napastnika.
- Ja mam pytanie: "Po jaką cholerę wpuszczana drugą dziewiątkę przy stanie 3:0?" Ludzie, przecież mamy 3:0. Idzie ta gra. Kolejne bramki dla nas wisiały w powietrzu, ale od momentu kiedy weszła na murawę druga dziewiątka, Finowie opanowali środek boiska. To, co cały czas tłumaczyliśmy panie redaktorze naszym wielkim selekcjonerem, że gra się jedną "dziewiątką" i zmianę robi się jeden za jeden. No, chyba, że przegrywamy, to wtedy gramy dwoma albo trzeba dziewiątkami. Po co nam to było? Od tego momentu Finowie przejęli inicjatywę i stworzyli jeden strzał, z czego padła bramka po błędzie całej drużyny i niestety również selekcjonera. Nie wiem, na jakiej zasadzie zrobił tę drugą zmianę. Zmienił pomocnika na napastnika. Nie wiem, czy ta bramka nie zaważy na końcowym rezultacie. A może zaważyć - podkreślił.
- Mecz, który odbędzie się 14 listopada [ z Holandią - przyp.red] zadecyduje praktycznie o wszystkim. I po tym meczu trudno w tej chwili mówić, jakie my zwycięstwo odnieśliśmy. Ludzie kochani, z kim my graliśmy - ze słabeuszami. W tej chwili musimy wygrać z Litwą, bo to są słabeusze, musimy wygrać z Maltą i 14 listopada okaże się, czy zasługujemy na pierwsze czy drugie miejsce. Bo jeśli tego 14 listopada nie wygramy meczu, to będziemy grali w barażach - dodał.
Sytuacja w tabeli. Kiedy Polska gra kolejny mecz w eliminacjach do mistrzostw świata 2026?
Po pięciu rozegranych spotkaniach Polska ma 10 punktów na koncie i zajmuje drugie miejsce. Prowadzi Holandia, która ma na koncie tyle samo punktów, ale rozegrała o jedno spotkanie mniej. Biało-Czerwonym pozostały jeszcze trzy mecze do rozegrania w grupie G w ramach kwalifikacji do mistrzostw świata 2026. Podopieczni Jana Urbana zmierzą się jeszcze z Litwą (12.10, godz. 20:45), z Holandią (14.11, godz. 20:45) oraz Maltą (17.11, godz. 20:45).
Reprezentacja Polski Jan tomaszewski Reprezentacja polski Finlandia Polska Eliminacje mistrzostw świata 2026 Piłka nożna