
Jeszcze nie opadł kurz po inauguracji sezonu we włoskiej Serie A, a już zakończyliśmy drugą kolejkę. W miniony weekend nie brakowało emocji, ale i sensacji. Przed nami przerwa reprezentacyjna, co dla niektórych trenerów może być zbawienne.
Milan w piątkowy wieczór zameldował się po raz pierwszy w delegacji. Na Via del Mare Rossoneri zmierzyli się z Lecce. Po wpadce z Cremonese przed tygodniem na własnym boisku, goście chcieli pokazać, że był to wypadek przy pracy. Tak również przebiegało to spotkanie. Milan był stroną przeważającą, stwarzającą więcej sytuacji bramkowych. Gole na wagę pierwszego zwycięstwa padły w drugiej połowie po strzałach Rubena Loftusa Cheeka oraz Cristiana Pulisica. Dla Lecce był to kolejny mecz bez zdobytego gola.
W zupełnie innych nastrojach kończyli spotkanie kibice Interu. W niedzielę na Giuseppe Meazza drużyna Christiana Chivu podejmowała Udinese i przegrała 1:2. Wszystkie gole fani calcio obejrzeli już w pierwszej połowie. Mecz znakomicie rozpoczął Inter. W 17 minucie do siatki trafił Denzel Dumfries, ale 12 minut później zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym, a „11” wykorzystał Keinan Davis. Jeszcze przed przerwą na prowadzenie wyszli goście. Pięknym uderzeniem spoza pola karnego popisał się Arthur Atta. Dla Francuza był to pierwszy gol w Serie A. Warte odnotowania są występy Polaków. W barwach Udinese od pierwszej minuty na boisku przebywał Jakub Piotrowski, a w 63 minucie na placu gry pojawił się Adam Buksa, dla którego to był debiut w drużynie Kosty Rujaicia. W Interze wystąpił Piotr Zielińśki, który zastąpił w 83 minucie Nicolo Barellę.
Dwa zwycięstwa zanotowały drużyny ze stolicy. Roma na wyjeździe pokonała beniaminka z Pisy 1:0 po golu Matiasa Soule, chociaż wynik mógł być zdecydowanie wyższy. Giallorossi oddali 10 strzałów na bramkę rywala i przez 70% czasu gry byli w posiadaniu piłki. Widać, że pod wodzą nowego trenera Roma gra zdecydowanie lepiej i pewniej. To dla niej kolejny komplet punktów i całkowite przeciwieństwo inauguracji poprzedniego sezonu.
Na Stadio Olimpico rewelacyjne spotkanie rozegrało Lazio, które w pierwszej kolejce przegrało na wyjeździe z Como. Zespół Maurizio Sarriego szybko odbił sobie smak porażki i to na własnej ziemi, gromiąc Hellas Verona aż 4:0. Strzelanie rozpoczęło się już w 3 minucie. Wynik otworzył Matteo Guendouzi. Goście jeszcze się nie otrząsnęli, a już przegrywali 0:2 (Mattia Zaccagni). Jeszcze przed przerwą podwyższył na 3:0 Taty Castellanos. Trzeba przyznać, że to trafienie było nagrodą dla napastnika, który w pierwszej połowie zanotował dwa kluczowe podania przy golach kolegów. Wynik ustalił Boulaye Dia finalizując akcję Redy Belahyane.
Pierwsze zwycięstwo zanotowała Bologna. Zwycięzca Coppa Italia z poprzedniego sezonu na Renato Dall’Ara przyjmował Como. Spotkanie było niezwykle wyrównane. Oba zespoły oddały ponad 25 strzałów, ale padł tylko jeden gol. W 59 minucie do siatki trafił nie kto inny jak Riccardo Orsolini. Warto zwrócić uwagę na ostrość w grze. Prowadzący to spotkanie Daniele Doveri pokazał aż 8 żółtych kartek.
Drugi mecz w tym sezonie wygrał Juventus. Ekipa Igora Tudora tym razem walczyła o zwycięstwo na trudnym terenie w Genui. Rossoblu postawili Juve trudne warunki i byli blisko utrzymania bezbramkowego remisu. Na nieszczęście gospodarzy na murawie pojawił się Dusan Vlahović. Serb wszedł na plac gry w 62 minucie i to on został bohaterem spotkania, wykorzystując zagranie Filipa Kosticia. Dla Vlahovicia to drugi mecz w sezonie, drugi z ławki i z drugim golem. Może jednak warto go zostawić w szeregach Starej Damy?
Teraz przejdźmy do rozczarowań drugiej serii gier. Na pierwszy plan wychodzi ponownie Atalanta Bergamo. Przed tygodniem La Dea zremisowała z beniaminkiem z Pisy, a teraz walczyła na wyjeździe z Parmą. Pierwsza połowa do zapomnienia. Oba zespoły prezentowały się fatalnie, a na boisku wiało nudą. Po przerwie obraz gry się lekko zmienił. Ivan Jurić wprowadził trzech piłkarzy ofensywnych, którzy wypracowali sytuację bramkową. Z boiska natomiast zszedł Nicola Zalewski. W 79 minucie wynik otworzył Mario Pasalić, wykorzystując kapitalne dogranie Nikoli Krstovicia. Radość Atalanty nie trwała długo. Po golu na 0:1 Carlos Cuesta wprowadził na boisko Patricka Cutrone, który przed chwilą zasilił szeregi Parmy przechodząc z Como. Cutrone potrzebował zaledwie 4 minut, aby wpisać się na listę strzelców i w swoim debiucie przywitać się z kibicami na Ennio Tardini. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1, a kibice La Dei zastanawiają się czy ich Atalanta i Ivan Jurić to dobre połączenie.
Wpadkę zanotowała również Fiorentina, która rozegrała drugi wyjazdowy w tym sezonie. Tydzień temu na Sardynii Viola zanotowała podział punktów z Cagliari, a w niedzielę walczyła o zwycięstwo z Torino. Na Stadio Olimpico Grande Torino kibice goli nie obejrzeli mimo wielu sytuacji stworzonych przez oba zespoły. Fiorentinie nie pomógł nowy napastnik Roberto Piccoli, ani wracający do Włoch po dwóch latach gry w Turcji Edin Dżeko. Okolicznością łagodzącą dla Fiorentiny może być fakt, że przed pierwszym i drugim meczem ligowym Toskańczycy walczyli w europejskich pucharach.
Serie A Analizy i zapowiedzi meczów Serie a Buksa Piotrowski Inter Milan Juventus Roma Lazio Atalanta