
Konkurs z cyklu PolSKI Turniej w Szczyrku rozpoczął się o 17:30. Jednak po blisko dwóch godzinach rywalizacji odwołano zawody.
Półtorej godziny walki z wiatrem
Przewidywano walkę z wiatrem w Szczyrku i niestety organizatorzy musieli stawić czoła trudnym warunkom. Wiatr był mocny, sięgający w pewnych momentach nawet 11 m/s, dodatkowo wiatr mocno kręcił.
Przez pierwsze pół godziny skoki oddało dwunastu skoczków. Przez kolejne, szesnastu, i gdy zegar wybił kolejne pół godziny w tym czasie skoczyło jedenastu skoczków. Łącznie czterdziestu zawodników oddało swoje próby.
Pierwszym pechowcem warunków był Włoch, Andrea Campregher. Trafił na fantastyczne warunki i poszybował aż na 108.5 metra co byłoby rekordem Skalite gdyby nie upadek. Na szczęście Campregherowi nic się nie stało.
Kolejne świetne skoki oddali najpierw Eetu Nousiainen z Finlandii oraz Władimir Zografski z Bułgarii. Obaj skoczyli po 103.5 metra co było rekordem skoczni.
Chwile grozy przeżywał Dawid Kubacki. Polak był na prowadzeniu po skoku na 98.5 metra, jednak bardzo bujało Kubackim w powietrzu, ale na szczęście wylądował skok i wykończył go telemarkiem. Pechowcami byli także Johann Andre Forfang czy Peter Prevc, którzy gdyby nie odwołano zawodów nie zdobyliby punktów.
W rozmowie z Marcinem Hentałem ze skijumping.pl, Sandro Pertile powiedział - Wszyscy widzieli, że bardzo staraliśmy się rozegrać ten konkurs. Borek Sedlak wykonał kawał dobrej roboty. Dla pierwszych czterdziestu zawodników warunki były nie tylko bezpieczne, ale i sprawiedliwe. Niestety później warunki wietrzne zrobiły się zbyt ekstremalne, by przeprowadzić te zawody do końca. Bardzo doceniamy pracę komitetu organizacyjnego, który starał się zrobić wszystko, by te zawody udały się jak najlepiej. Pracowali bardzo ciężko. W dalszej części dodał, że po sezonie komitet będzie się zastanawiał, czy zawody w Szczyrku zasługują na miejsce w Pucharze Świata.
Dzisiaj to nie miało nic wspólnego ze sprawiedliwą rywalizacją. To było oddawanie skoków w trudnych warunkach, można powiedzieć na przetrwanie i na pokaz dla kibiców. Choć ja akurat nie czułem się zagrożony. Nie uważałem, by to było bardzo niebezpieczne. Miałem świadomość, że jak oddam dobry skok, to wszystko będzie dobrze. Nie, nie czuję żadnego żalu, że uciekła szansa na wysoką lokatę - Powiedział Kamil Stoch dla skijumping.pl
Kolejny przystanek to Wielka Krokiew w Zakopanem. Kwalifikacje zaplanowano na piątek na godzinę 18:00. W sobotę ma odbyć się konkurs drużynowy, w niedzielę indywidualny. Oba mają ruszyć o 16:00. Transmisje w TVP 1, TVP Sport, Eurosport 1, sport.tvp.pl oraz w Playerze.