Arsenal pokonał Manchester United 3:1 na zakończenie 4. kolejki Premier League. Decydujące gole o zwycięstwie Kanonierów padły w doliczonym czasie gry.
Zwycięstwo po szalonym meczu
Arsenal od początku meczu ruszył do ataku i raz za razem atakował bramkę Andre Onany. Kanonierzy nie wykorzystali jednak swoich okazji, a po jednej z kontr to Czerwone Diabły objęły prowadzenie. Christian Eriksen kapitalnym podaniem obsłużył Marcusa Rashforda, ten minął dwóch defensorów gospodarzy i pewnym uderzeniem pokonał Aarona Ramsdale'a. Goście z prowadzenia nie cieszyli się nawet minutę, ponieważ zaledwie 30 sekund później do remisu doprowadził Martin Odegaard. Do przerwy wynik już się nie zmienił, lecz to Arsenal był lepszą stroną i to on powinien mieć lepsze widoki na drugą połowę.
Po przerwie obraz gry był taki sam, jak przed nią, a Manchester z każdym momentem cofał się coraz bardziej. Po jednej z kontr do siatki Arsenalu trafił Alejandro Garnacho, lecz po analizie VAR to trafienie zostało anulowane. Wydawało się, że ostatecznie nic w tym spotkaniu się już nie zmieni i obie drużyny podzielą się punktami. W 96. minucie jednak na 2:1 dla gospodarzy trafił Declan Rice, który po dosrodkowaniu z rzutu rożnego był zupełnie niepilnowany, opanował futbolówkę, uderzył i przy pomocy rykoszetu pokonał Andre Onane. Dopiero po straconym golu goście ruszyli do ataku, lecz to nic im nie dało, a zaszkodziło, ponieważ Arsenal przeprowadził jeszcze jedną kontrę, którą wykończył Gabriel Jesus i ostatecznie dał gospodarzom wygraną 3:1 i w pełni zasłużone trzy punkty.
Teraz przerwa
Oba kluby do ligowego grania powrócą za dwa tygodnie. Teraz trenerzy będą mieli czas na analizy i potencjalne przetasowania, bo przed nami przerwa reprezentacyjna.