
Bournemouth pokonało Luton 4:3 w zaległym meczu 17. kolejki Premier League. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że do przerwy gospodarze przegrywali aż 0:3.
Kapitalny comeback Bournemouth daje wygraną
Pierwotnie mecz Bournemouth z Luton był rozgrywany 16 grudnia, ale po godzinie gry został on przerwany ze względu na zasłabnięcie zawodnika gości, Toma Lockyera. Premier League podjęło decyzję, że spotkanie zostanie rozegrane od nowa, a termin przypadł właśnie na dziś. Pierwsza część meczu była kapitalna w wykonaniu beniaminka, który świetnie radził sobie na boisku i prowadził aż 3:0 po trafieniach Tahitha Chonga, Chedoziego Ogbene i Rossa Barkleya. Gospodarze byli bardzo w trudnej sytuacji i raczej nikt nie spodziewał się, że w drugiej połowie będą oni w stanie odwrócić losy meczu. Zaczęło się jednak od trafienia Dominica Solanke w 50. minucie. Później było coraz bardziej ciekawie, bo kontakt wisienkom dał Illia Zabarnyi. W 64. minucie trybuny na Vitality Stadium oszalały, bo do remisu doprowadził Antoine Semenyo. Później tempo trochę się uspokoiło, ale w 83. minucie Bournemouth zadało decydujący cios. Ponownie do siatki trafił Semenyo i tym samym dał gospodarzom upragnioną wygraną 4:3, której w pierwszej połowie raczej nikt nie przewidywał.
Sytuacja w tabeli
Dla Luton dzisiejsza porażka jest bardzo bolesna, bo wygrana pozwoliłaby mu wydostać się ze strefy spadkowej. Bournemouth natomiast w walkę o utrzymanie zaangażowane nie jest i zajmuje spokojne 13. miejsce.