
Iga Świątek przyznała, że sama w pewnym momencie nie wierzyła w zwycięstwo nad Naomi Osaką.
To był jeden z najtrudniejszych meczów dla Świątek w ostatnich miesiącach, o ile nie w całej karierze. Już w drugiej rundzie spotkała się na korcie z doświadczoną Osaką. Iga wygrała po trzech godzinach gry. Ostateczny rezultat to 7:6 (7-1), 1:6, 7:5.
Świątek: Nie wierzyłam, że wygram
To, jak trudny był mecz najlepiej obrazuje fakt, iż Polka wróciła do gry przegrywając w trzecim secie... 2:5. Udało się jej również obronić piłkę meczową.
– Nie wierzyłam, że wygram, bo to byłoby naiwne. Nie zmienia to jednak faktu, że starałam się grać coraz lepiej – przyznała w rozmowie z dziennikarzami – Szczerze mówiąc, ani razu nie powiedziałam sobie "ja to jeszcze wygram". Na początku trzeciego seta, przy 0:3 jeszcze myślałam, że można to odwrócić, a później już myślałam, że będzie ciężko.
– Pod koniec meczu udało mi się bardziej skoncentrować. Czułam, że w pierwszym i drugim secie nie byłam całkiem skupiona. Kiedy presja była największa wszystko się zmieniło i może to zrobiło różnicę – dodała – Choć nie zakładałam niczego przed meczem, nawet gdy Naomi mówiła, że na mączce nie gra najlepszego tenisa, to przyznaję, że mnie zaskoczyła. Jej uderzenia były bardzo czyste, mocne. Z kortów ziemnych te w Paryżu są najbardziej zbliżone do twardych i umiała to wykorzystać. Na pewno poprawiła swoją grę.
Źródło: Polskie Radio 24