
Mohammed ben Sulayem odpowiada na ostrą krytykę w kierunku FIA, która jest w ostatnich miesiącach.
Ostatnie miesiące są gorące dla Formuły 1 i to nie ze względów sportowych. Czarę goryczy wśród fanów tego motosportu przelało odrzucenie wniosku Andretti Autosport o dołączenie do serii.
Tymczasem ben Sulayem... odwraca kota ogonem i twierdzi, że to wszystko to wina... złościwości i wycieków ważnych danych.
– Staliśmy się ofiarą złośliwych wycieków poufnych i wrażliwych informacji, niszczących reputację i sprawiających obawy wśród naszych członków – twierdzi szef FIA w wewnętrznym liście – Mimo to i ataków wymierzonych w moją osobę, nasza organizacja jest silna i bardziej wydajna niż kiedykolwiek. Wiemy, że ostatecznym celem tych działań jest osłabienie mnie i misji FIA.
Afera za aferą
Na początku poprzedniego tygodnia Ben Sulayem został oczyszczony przez dochodzenie Komisji Etyki FIA z dwóch zarzutów wykroczenia z zeszłego sezonu. Komisja zbadała twierdzenia, że próbował on interweniować w związku z karą nałożoną na Fernando Alonso podczas Grand Prix Arabii Saudyjskiej i próbował ingerować w homologację nowego toru Las Vegas Strip Circuit.
W ciągu kilku godzin od środowego upublicznienia decyzji komisji rozeszła się wiadomość o kolejnych kontrowersjach z udziałem FIA. Dyrektor generalna F1 Academy Susie Wolff ogłosiła, że wniosła pozew przeciwko federacji dotyczące dochodzenia, które miało miejsce pod koniec 2023 roku wobec jej i Toto Wolffa.
Pojawiły się również twierdzenia, że FIA wielokrotnie była informowana o innej aferze i zarzutach wobec szefa zespołu Red Bulla, Christiana Hornera. O tych było głośno przed startem sezonu 2024. Właściciele zespołu zorganizowali śledztwo w sprawie Hornera, które go oczyściło, ale ofierze obecnie przysługuje odwołanie.
Źródło: powrotroberta.pl/Associated Press