
San Antonio Spurs po raz kolejny zaskakują! Jeremy Sochan i Victor Wembanyama ze swoimi najlepszymi meczami w sezonie.
Powtórka z rozrywki
Phoenix Suns przegrali w środę ze Spurs po szalonych okolicznościach. Spodziewano się więc, że drużyna z Arizony wyjdzie z podwójną motywacją i chęcią zrewanżowania się za niedawną porażkę. Tym bardziej że do gry wracał Devin Booker, który zmagał się z problemami zdrowotnymi już od pierwszego meczu sezonu z Golden State Warriors. Nic bardziej mylnego. To właśnie San Antonio weszło fantastycznie w mecz, zdobywając na samym starcie kilkunastopunktową przewagę. Spurs mieli tzw. "dzień konia", niemal każdy rzut był celny, a przeciwnicy nie mogli znaleźć odpowiedzi. Po pierwszej kwarcie podopieczni Popovicha schodzili z parkietu z prowadzeniem 39:20.
Suns nadrobili straty dopiero w 4. kwarcie, w której to nawet zrównali się punktami z przeciwnikami (116:116). Gdy wydawało się już, że faworyci "połkną" młody zespół z Teksasu, to piąty bieg wrzucił Victor Wembanyama, który poprowadził swoją drużynę do kolejnego zwycięstwa. Francuz zagrał fantastyczne spotkanie, w tym właśnie końcówkę. W ostatnich 4:15 minutach Francuz zdobył 10 oczek na skuteczności 4/4 FG, 1/1 3PT i 3/4 FT. W tym samym momencie natomiast rywale rzucili zaledwie 5 punktów, ale na fatalnej skuteczności 10% z gry (1/10 FG). Ponowne wyjazdowe zwycięstwo nad jednymi z kandydatów do mistrzostwa stało się więc faktem. Spurs pokonali Suns wynikiem 132:121. W całym spotkaniu San Antonio rzucało na świetnej skuteczności 52% z gry i 48.6% za trzy, choć Phoenix także nie odstawało. Był to naprawdę świetny pokaz ofensywnej koszykówki z obu stron.
Sochan z rekordem asyst
Jeremy Sochan również nie odstawał od świetnie grających kolegów z drużyny. Zanotował 14 punktów (na bardzo dobrej skuteczności 53.8% z gry), 5 zbiórek, 9 asyst i 1 blok. Te dziewięć rozdanych decydujących podań to rekord w karierze Sochana. Ale nie tylko! To także rekord asyst jakiegokolwiek Polaka w NBA. Dotąd Marcin Gortat miał ich siedem. Pobicie wyczynu polskiego centra było tylko kwestią czasu, zważywszy na to, że Jeremy w tym sezonie pełni rolę rozgrywającego. Co najlepsze widać, że robi ciągłe postępy i nie boi się nowych wyzwań, które na w drugim sezonie rzuca mu pod nogi legendarny trener Gregg Popovich. Jest to dobry prognostyk na przyszłość dla naszego wszechstronnego gracza.
Tak jak wspomniałem powyżej Wembanyama zagrał fantastyczne spotkanie. Zdecydowanie najlepsze w swojej krótkiej przygodzie w NBA. Dzisiaj na swoje konto zapisał 38 punktów (57.7% FG i 50% 3PT na sześciu próbach), 10 zbiórek, 2 asysty, 1 przechwyt i 2 bloki. Miał ponadto najwyższe w meczu +21 +/-, co oznacza, że drużyna z nim na parkiecie była aż o 21 punktów lepsza od przeciwników. Tegoroczny pierwszy wybór w drafcie zapisał się na kartach historii ligi, będąc jednym z trzech nastolatków, którzy rzucili 35+ oczek, zebrali 10+ piłek i zablokowali co najmniej 2 rzuty. Dołączył on do zacnego grona w postaci LeBrona Jamesa (2004) i Kevina Duranta (2008). Łącznie Francuz w pięciu pierwszych spotkaniach w swojej karierze zdobył 103 punkty. Tylko on i David Robinson dokonali tego dla Spurs.
Spurs mają bilans 3:2 i zajmują 7. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Kolejny mecz zagrają w niedzielę o bardzo przyjemnej dla polskich widzów godzinie - 21:30. Ich przeciwnikami będą Toronto Raptors, którzy dzisiaj ulegli Philadelphii 76ers.
Artykuły Koszykówka Jeremy sochan Nba San antonio spurs Victor wembanyama