
W Grecji wybuchła kolejna afera.
Grecy w opałach
Grecki futbol od dawna jest w tendencji spadkowej. Korupcja i ustawianie meczów to tam już właściwie codzienność. W efekcie spada zainteresowanie ligą, co wyraźnie widoczne jest na frekwencji. Ale też i po wynikach na europejskich arenach.
Sytuacja rozwinęła się do takiego stopnia, że sklep jednego z sędziów - Andreasa Gamarisa padł ofiarą... zamachu bombowego.
I właśnie to wydarzenie wyraźnie przelało czarę goryczy. Sędziowie coraz bardziej obawiają się o swoje bezpieczeństwo. W końcu zdecydowali się na ostateczny krok - będą w najbliższym czasie bojkować pracę podczas meczów Super League. Na razie ma to dotyczyć najbliższego weekendu. Lada moment powinniśmy przekonać się - co zrobi grecki związek. Czy przełoży kolejkę, czy jednak będzie szukać arbitrów, którzy zdecydują się na pracę.
O tym, że sytuacja się pogarsza w Grecji wiadomo już od kilku lat. W końcu - przykład idzie z góry. W 2018 roku wybuch pamiętny skandal, gdy prezes PAOK Saloniki Ivan Savvidi podczas meczu z AEKiem Ateny wtargnął na boisko z pistoletem i groził sędziemu po anulowaniu bramki. Tego typu wydarzenia tylko nakręcały także samych kibiców i pozwalały, że mogą sobie pozwalać na coraz więcej wobec arbitrów. A niewiele zrobiono, by iść w kierunku zapewnienia bezpieczeństwa sędziom..
Obecnie sezon 2023/24 greckiej Super League jest po trzynastu kolejkach. Liderem jest Panathinaikos, za nimi AEK i PAOK.
Źródło: Eurosport/PAP