

Niezwykle pechowo rozpoczął się mecz Polska - Słowenia dla Kamila Glika. Obrońca reprezentacji złamał nos i musiał opuścić boisko. Na szczęście uraz nie okazał się poważny.
Już w 3. minucie Kamil Glik starł się w powietrzu z Janem Oblakiem. Właśnie w tej sytuacji bramkę dla Polski zdobył Sebastian Szymański. Biało-czerwoni mogli cieszyć się z prowadzenie, ale niestety Kamil Glik musiał opuścić boisko, choć chciał jeszcze na nie wrócić.
- Kamil chciał dalej grać, ale nie chcieliśmy ryzykować i dokonaliśmy pierwszej zmiany - przyznał po meczu Jerzy Brzęczek w rozmowie z TVP Sport. Na boisku pojawił się więc Artur Jędrzejczyk. Wymuszona zmiana sprawiła, że dłużej na placu gry pozostał Łukasz Piszczek (więcej o tym przeczytasz TUTAJ).
Okazało się, że Kamil Glik ma złamany nos. Na szczęście nie czeka go dłuższa przerwa w grze. “Ma złamany nos, ale bez przemieszczenia, czyli jutro gotowy do gry” - napisał na Twitterze Zbigniew Boniek, prezes PZPN.
Breaking News, @kamilglik25 ma złamany nos, ale bez przemieszczenia, czyli jutro gotowy do gry....
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) November 19, 2019
Zobacz również: Tabela polskiej grupy na koniec eliminacji Euro 2020
O sporym szczęściu mogą mówić Słoweńcy. Po raz kolejny zagrali z Polską bez Kamila Glika. Podobnie było w Lublanie. W całych eliminacjach Euro 2020 Polacy stracili tylko pięć goli, z czego cztery strzelili właśnie Słoweńcy, gdy na boisku nie było Kamila Glika. Gdy obrońca AS Monaco przebywał na boisku, to tylko Izraelczycy zdołali zdobyć bramkę reprezentacji.
Reprezentacja Polski Polacy za granicą Ligi zagraniczne Euro 2024