
Kazimierz Moskal zabrał głos w rozmowie ze sport.tvp.pl na temat zwolnienia z ŁKS-u Łódź.
11 października 2023 roku Kazimierz Moskal stracił pracę w ŁKS-ie Łódź. Pod jego wodzą klub grał bardzo słabo. Na jego miejsce klub zatrudnił Piotra Stokowca, który ma uratować zespół przed spadkiem z PKO BP Ekstraklasy. Niestety zmiana na stanowisku trenera nic nie dała. Rycerze Wiosny w ostatniej kolejce znów przegrali… Dostali lanie 1:3 od Lecha Poznań.
Moskal zaskoczony zwolnieniem
Kazmierz Moskal udzielił wywiadu sport.tvp.pl i wypowiedział się na temat zwolnienia z ŁKS-u Łódź. - W piłce jest tak, że jak przegra się dwa mecze z rzędu, to już jest lekka nerwówka. Pojawiają się wtedy głosy o możliwej zmianie. Przy trzeciej porażce tym bardziej. Patrząc na całokształt polskiej piłki, to można powiedzieć, że to była spodziewana decyzja, ale dla mnie niekoniecznie. Biorąc pod uwagę stosunki między nami w klubie i to, na co w danym momencie było ŁKS stać, to wydawało mi się, że dostanę trochę więcej czasu - powiedział Kazimierz Moskal w rozmowie ze sport.tvp.pl.
- To jasne. W takich sytuacjach, gdy dochodzi się do wniosku, że coś trzeba zrobić, to najłatwiej zmienić trenera. Nie ma co się nad tym zastanawiać. Jednak biorąc pod uwagę całokształt – moje oba pobyty tutaj i to, co zrobiliśmy w 1. lidze – to byłem zaskoczony. Tym bardziej, że jakieś dwa tygodnie wcześniej rozmawialiśmy i wszystko trochę inaczej było przedstawiane. Ale cóż... - dodał.
- W takich sytuacjach, gdy drużynie nie idzie, przychodzi jedna, druga czy trzecia porażka, to oczekiwania są takie, że trener przedstawi jakiś fantastyczny plan, którego jeszcze nikt w piłce nożnej nie widział, a on nagle zadziała. W piłce, jak w życiu – raz jest lepiej, raz gorzej. Przez te trudne momenty po prostu trzeba przejść. Jeśli się pracuje z określoną kadrą zawodników i sztabu, to trudno oczekiwać czegoś niesamowitego i zaskakującego, co nagle zadziała. Tylko poprzez pracę można przerwać złą serię. Prędzej czy później ona się kończy. Natomiast w sytuacji, gdy nic nadzwyczajnego się nie wymyśli i przyjdzie następna porażka, to nagle wszystkim wokół wydaje się, że wiedzą lepiej, co trzeba zrobić - powiedział Moskal.
- My skupiliśmy się na pracy. Uważam, że wykonywana ona przez sztab wreszcie musiała przynieść efekt. Natomiast problem był taki, że od początku okresu przygotowawczego borykaliśmy się z różnymi problemami. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, ale wiele rzeczy staraliśmy się zmieniać i dostosowywać - dodał.
- Nie chciałbym się w ogóle wypowiadać na temat transferów. Jeszcze trzeba poczekać na ocenę, czy to były wzmocnienia, czy nie. Każdy ma też inne kryterium oceny przydatności zawodników. Mówię tu nie tylko o ludziach, którzy są w klubie, ale też o dziennikarzach czy kibicach. Dlatego wolę poczekać i na razie się nie wypowiadać w tej kwestii - przyznał doświadczony szkoleniowiec.
- To była właśnie kwestia naszych problemów związanych z tym, w jaki sposób się przygotowywaliśmy do sezonu. Mianowicie – pojechaliśmy na obóz, na którym mieliśmy do dyspozycji bodajże 16 zawodników z pola. Niektórzy dojechali w trakcie obozu, jak Engjell Hoti czy Piotr Głowacki. Jeszcze inni pojawili się dużo później, tuż przed pierwszym meczem. Problem był taki, że w 1. lidze opieraliśmy grę na linii środkowej. Michał Mokrzycki, Michał Trąbka i Mateusz Kowalczyk byli podstawowymi zawodnikami. A po awansie cała ta trójka się rozsypała. Mokrzycki musiał wrócić do Płocka i dopiero w ostatniej chwili znów trafił do nas, a Kowalczyk z Trąbka odeszli z klubu - powiedział.
- W ich miejsce przyszli ludzie, którzy mieli odgrywać ich role, ale tak naprawdę po dwóch meczach doszliśmy do wniosku, że musimy pewne rzeczy zmieniać. Nie mówię nawet o samej jakości piłkarzy. Nie mogliśmy grać tak samo, jak w 1. lidze. Poza tym, kontuzjowany był Mieszko Lorenc. Przyszedł co prawda do zespołu Jakub Letniowski, ale on też był po półrocznej przerwie spowodowanej urazem i operacją. Do tej pory narzeka na problem z kolanem. Nawet chcąc grać tak, jak w 1. lidze, mieliśmy duży ból głowy, żeby zebrać trzech środkowych pomocników, którymi moglibyśmy prowadzić grę. Dlatego szukaliśmy innych rozwiązać, aby ukryć braki i dopasować sposób gry do zawodników, których mieliśmy - ocenił.
Kazimierz Moskal podczas swojej dotychczasowej kariery dwukrotnie prowadził ŁKS Łódź. Najpierw był trenerem tej ekipy w latach 2018-2020, a potem prowadził klub od 1 lipca 2022 roku do wspomnianego wyżej 11 października 2023 roku. Gdzie teraz będzie pracował? Jak na razie 56-latek nie podjął jeszcze decyzji w sprawie swojej przyszłości. Nie wie, kiedy wróci do pracy.
- Nie wiem kiedy. Nie należę do trenerów, którzy będą wysyłali swoje CV po klubach w sytuacji, w której jeden z trenerów przegra jeden czy drugi mecz. Jeśli ktoś do mnie zadzwoni i zaproponuje pracę, to oczywiście to rozważę. Jestem w stanie podjąć rozmowy. Wszystko będzie zależało jednak od tego, jaki to będzie klub i z jakimi możliwościami. W tej rundzie trudno mi będzie podjąć nową pracę. Odejście z ŁKS-u nie było dla mnie łatwe. Muszę nie tyle odpocząć, co nabrać nowej energii - przyznał.
Źródło: Sport.tvp.pl