
Marek Papszun nie ukrywał rozczarowania po porażce z Cracovią 0:2. Trener Rakowa podkreślił, że pomimo utraty dwóch bramek, "Medaliki" były przygotowane zarówno na stałe fragmenty gry, jak i przejście z obrony do ataku Cracovii.
Trener Rakowa zabrał głos po porażce z Cracovią
W ostatnim sobotnim meczu 12. kolejki PKO BP Ekstraklasy Raków Częstochowa przegrał na wyjeździe z Cracovią 0:2 po golach Martina Mincheva oraz Mauro Perkovicia. Dla "Medalików" była to pierwsza ligowa porażka od 15 września. Wówczas Raków musiał uznać wyższość Górnika Zabrze (0:1). Na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Papszun zdradził, co go rozczarowało.
"Gratulacje do Cracovii, bo wygrała zasłużenie. My mocno ułatwiliśmy im to zwycięstwo, bo przygotowaliśmy się mocno pod stałe fragmenty i przejście z obrony do ataku Cracovii, a mimo to straciliśmy z tego dwie bramki, co nas generalnie zgniotło. Natomiast jestem rozczarowany taką naszą postawą z piłką, bo stać nas na lepszą grę, bo to już pokazaliśmy. Brakowało nam pewności i zdecydowania w działaniach. Nie wykorzystaliśmy tych pierwszych 30. minut, gdzie było takie badanie i byliśmy więcej przy piłce i w tych 30. minutach musimy stworzyć jakieś sytuacje. Nie wykorzystaliśmy tych 30. minut, nadzialiśmy się na kontrę i później ciężko nam było, ale Cracovią taką większą pewność siebie i agresywność przede wszystkim złapała w drugiej połowie. Bardzo dobrze się broniła, była agresywna i wychodziła z kontrami, więc to był mecz, który wymknął nam się spod kontroli" - podkreślił Marek Papszun na pomeczowej konferencji prasowej.
"Mieliśmy bardzo mało wejść w pole karne i mało strzałów. Właściwie stworzyliśmy pół szansy, więc jest to bardzo prawdopodobne. Natomiast popełniamy takie rażące błędy, ale musimy pracować, żeby to wyeliminować. Szkoda, bo uważam, że Racovitan grał bardzo dobry mecz, Konstantopoulos też niezły, a mimo to mieli duży udział przy straconych bramkach. No ale taki jest sport. Akurat przeciwnik wykorzystał nasze błędy bezwzględnie" - dodał.
Problemy w ofensywie i zamknięte skrzydła
Po stracie drugiej bramki Marek Papszun dokonał potrójnej zmiany. Na boisku pojawili się Makuch, Rondić oraz Bulat, którzy zastąpili Diaby'ego-Fadię, Pieńko oraz Struskiego. Te korekty nie przyniosły jednak żadnych efektów. Cracovia w sobotę była zbyt dobrze dysponowana.
"Całościowo w defensywie nie graliśmy źle i byliśmy dobrze zorganizowani, szczególnie w pierwszej połowie. Ta druga bramka nas przybiła i ciężko nam było się z tego otrząsnąć. Próbowałem jeszcze to ratować zmianami, ale one też były średnio udane. Przede wszystkim nie podniosły jakości naszej gry. Mieliśmy olbrzymie problemy na skrzydłach, gdzie nie mogliśmy wygrać pojedynków. Te skrzydła były zamknięte, a wiemy, że od tych skrzydeł u nas dużo zależy. Na pozycji "10" też nie było też wystarczającej jakości, żeby ten pressing łamać. Na plus na pewno występ Oskara Repki, jeżeli miałbym kogoś indywidualnie wyróżnić" - zaznaczył Marek Papszun na pomeczowej konferencji prasowej.
- My przygotowujemy się do każdego spotkania podobnie, czyli w tle jest przeciwnik, ale chcemy realizować swoją strategię. Oczywiście wybierać z niej narzędzia, które są skuteczne na danego przeciwnika. Dzisiaj mieliśmy duży problem, jeśli chodzi o nasze funkcjonowanie przy piłce i tym jestem zawiedziony. Bo mieliśmy sporo czasu, żeby się przygotować i z naszej perspektywy dobrze przepracowaliśmy, ale dzisiaj tego z piłką nie było kompletnie widać. To nie był nasz dzień i to jest na pewno martwiące - ujawnił.
Sytuacja w tabeli ligowej
Sytuacja Rakowa Częstochowa w tabeli PKO BP Ekstraklasy robi się coraz trudniejsza. Po rozegranych 11. meczach "Medaliki" tracą już do liderującej Jagiellonii Białystok 10 punktów. Na ten moment drużyna Marka Papszuna znajduje się na 10. miejscu. Raków nie będzie miał dużo czasu na rozpamiętywanie tej porażki, bo już w najbliższy czwartek zmierzy się na wyjeździe z Sigmą Ołomuniec (23.10, godz. 21:00), a trzy dni później podejmie u siebie Lechię Gdańsk (26.10, godz. 14:45).
Ekstraklasa Cracovia Rakow czestochowa Ekstraklasa Piłka nożna Marek papszun