

Okienko transferowe, opóźnione i dużo krótsze niż normalnie, zamknęło się w poniedziałek. Mimo że kluby nie miały dużo czasu, to zdążyły dokonać wielu ciekawych ruchów. Jednymi z bohaterów zostali oczywiście Polacy, zarówno młode gwiazdy, jak i doświadczeni zawodnicy.
Polscy kibice od przyszłego sezonu będą szczególnie interesować się losami angielskiego Brighton. Klub ten, z reguły walczący w dolnych strefach Premier League, zakontraktował Jakuba Modera i Michała Karbownika. Szacuje się, że na obu zawodników przeznaczył około 17 milinów euro, od razu wypożyczając obu do swoich macierzystych klubów. Cała nadzieja w tym, że Brighton uda się utrzymać w najwyższej lidze w Anglii. W przypadku spadku Polacy będą rywalizować zaledwie w Champioship. Bukmacherzy jednak dają duże szansę drużynie Mew. typują, że Premier League w tym sezonie opuszczą beniaminkowie czyli Fulham, Leeds i West Brom. Moder, środkowy pomocnik Lecha, został kupiony za 11 milionów euro plus przyszłe bonusy. To najdroższy transfer w historii Ekstraklasy. Ten środkowy pomocnik w ostatnim czasie wyrósł na jednego z najważniejszych zawodników Kolejorza. Zdołał nawet zadebiutować w reprezentacji w meczu Ligi Narodów przeciwko Holandii.
Rekordzistą miał zostać Karbownik, ale Anglicy zdołali wyciągnąć go z Legii za 6 milionów euro plus bonusy. To wszystko za sprawą słabych meczów mistrza Polski w europejskich pucharach, które skutecznie obniżyły cenę za świeżo upieczonego reprezentanta Polski. Dla Warszawiaków pieniądze otrzymane za Karbownika są jak wygrana. Kwota odstępnego załata część dziury budżetowej jaka od lat rośnie w Legii.
Szeroko komentowany był transfer Kamila Wilczka do FC Kopenhaga z tureckiego Goztepe. Nie byłoby w tym ruchu nic dziwnego gdyby nie fakt, że Polak jest legendą lokalnego rywala wicemistrza Danii - Brondby, w barwach którego zdobył Puchar Danii i był najlepszym strzelcem tej drużyny. Szerokim echem odbiła się wypowiedź duńskiego ministra do spraw cudzoziemców, który nazwał polskiego napastnika Kamilem-wypłatą. Jednak Wilczek na boisku robi swoje i regularnie strzela gole dla swojego nowego zespołu.
Niestety kolejno transferowego happy-endu nie doczekał się Kamil Grosicki. Polak ze względu na brak gry w West Bromwich Albion planował przenieść się do Nottingham City na zasadzie wypożyczenia. Agenci skrzydłowego reprezentacji do ostatnich minut okienka transferowego opóźniani przesłanie dokumentów aby wynegocjować lepszy kontrakt. Ostatecznie okazało się, że Grosicki spóźnił się z dostarczeniem wszystkich potrzebnych aktów o 20 sekund. Przez kilka dni trwała dyskusja oraz próby zaakceptowania transferu. Ostatecznie jednak Trybunał Arbitrażowy Ligi Angielskiej odrzucił tłumaczenia Polaka, a ten ostatecznie musi pozostać w zespole WBA.
Kilka zagranicznych drużyn pytało także o Tymoteusza Puchacza, lewego obrońce Lecha Poznań. Według samego piłkarza zapytania przyszły m.in. z Rosji, Ukrainy i Niemczech. Najpoważniejszą ofertą była ta złożona przez FSV Mainz. Ostatecznie jednak agenci jak i sam piłkarz postanowili, że Puchacz pozostanie w Lechu przynajmniej do zimowego okienka transferowego.
Oprócz tych transferów, klub zmienił m.in. Damian Kądzior. Zamienił on mistrza Chorwacji - Dinamo Zagrzeb na średniaka LaLiga - Eibar, więc w tym sezonie kibice będą mogli zobaczyć go w starciach z Realem czy Barceloną.
Klub zmienił też kolejny skrzydłowy reprezentacji Polski - Kamil Jóźwiak. Lech Poznań sprzedał go do Derby County za 4 miliony euro. Dynamiczny zawodnik spotka w nowym klubie Krystiana Bielika.