PKO Ekstraklasa: Cracovia rozdaje baty Górnikowi, Lech przegrywa w Chorzowie [WIDEO]

Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com

W piątek wystartowała 31. kolejka PKO Ekstraklasy. Ligowa czołówka po raz kolejny zawiodła. Dziś padło na Górnika i Lecha, którzy ulegli Cracovii 0:5 i Ruchowi 1:2.

Rewelacja sezonu bez szans w Krakowie

Górnik do dzisiejszego meczu przystępował z trzecim miejscem w ligowej tabeli i czteroma zwycięstwami z rzędu. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego zabrzanie liczyli na kolejną wygraną, która znacznie przybliżyłaby ich do europejskich pucharów. Podopieczni Jana Urbana mierzyli się z Cracovią i na papierze byli faworytem do wygranej. Boisko jednak po raz kolejny zweryfikowało papier, bo trzy punkty padły łupem gospodarzy, którzy wygrali aż 5:0. Pasy błyskawicznie objęły prowadzenie, bo już w 4. minucie na listę strzelców wpisał się Patryk Makuch. Tuż przed przerwą do własnej siatki trafił jeszcze Rafał Janicki i zabrzanie mieli ogromne kłopoty. Kłopoty, z których nie potrafili wyjść w drugiej połowie. Gospodarze natomiast grali swoje i dokładali kolejne gole. Na listę strzelców wpisali się jeszcze Otar Kakabadze, Kamil Glik i Jani Atanasov, co jak już było wspominane ostatecznie dało krakowianom okazałe zwycięstwo 5:0. 

Ruch znajduje sposób na Lech

Potknięcie Górnika mógł wykorzystać Lech, który w przypadku ewentualnej wygranej nad Ruchem odskoczyłby zabrzanom już na cztery oczka. Jak to jednak bywa, Kolejorz w tym sezonie często zawodzi swoich kibiców i dziś zawiódł po raz kolejny, bo uległ drużynie ze strefy spadkowej, przegrywając 1:2. Gospodarze niespodziewanie od samego początku byli drużyną atakującą i objęli zasłużone prowadzenie w 24. minucie po trafieniu Daniela Szczepana. Goście szybko jednak wyrównali, bo jedenastkę podyktowaną dla nich pewnie wykorzystał Mikael Ishak. Do przerwy były to jedyne bramki, a w drugiej połowie drużyną, która dążyła do trzech oczek byli gospodarze. Ostatecznie trafienie na wagę zwycięstwa zdobyli oni w samej końcówce, a o ich zwycięstwie przesądził gol Michała Feliksa.