Kurz po konkursach skoków narciarskich na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie powoli opada.
Dwie szanse
Lider naszej drużyny - Kamil Stoch skończył Igrzyska bez medalu. Jest świadom, że był blisko wymarzonego krążka. Stąd duże emocje po konkursie na dużej skoczni.
- Jest niedosyt, trochę złości i zawodu, bo pojawiły się dwie szanse, które mogłem wykorzystać. Szanse, w których miałem wszystko do dyspozycji, aby osiągnąć sukces, ale popełniłem błąd - w obu konkursach. Dlatego tak bardzo było mi przykro po tym drugim konkursie, bo wiedziałem, że popełniłem dokładnie taki sam błąd jak po pierwszym. Błąd wyniknął z chęci, z walki, z czysto ludzkiej natury - mówi zawodnik w rozmowie dla Polsatu Sport - Jest więcej dystansu do tego, jest zmęczenie i dalej trochę złości i dużo niedosytu. Uważam, że mogę stąd wyjechać z podniesioną głową i tak zrobię, bo walczyłem do samego końca. Zrobiłem wszystko, co mogłem. Na koniec jest radość, że wracamy do domu i że będzie można na to wszystko popatrzeć z większym dystansem oraz wyciągnąć wnioski.
Bez niespodzianek
Polska nie obroniła także medalu z konkursu drużynowego. Zajęła w nim dopiero szóste miejsce.
- Nie było żadnych niespodzianek. Cieszę się, że druga seria pokazała bardzo wyrównaną walkę na najwyższym poziomie. Zdecydowanie zasłużone zwycięstwo Austriaków. Nie było przypadku, bo każdy zasłużył na to, co osiągnął. Z mojej perspektywy uważam, że pierwsza seria była nieco loteryjna, a w drugiej, zwłaszcza w ostatniej grupie, myślę, że wszyscy skakali w bardzo podobnych warunkach. No i decydowały też umiejętności - zaznaczył.