Fot. Mateusz CzarneckiAlex Haditaghi zabrał głos w sprawie przyszłości Kamila Grosickiego w Pogoni Szczecin. Właściciel "Portowców" nie jest zadowolony z postawy piłkarza oraz osób z nim związanych podczas trwających negocjacji. Kanadyjczyk ujawnił obecne zarobki piłkarza i jego wymagania dotyczące nowego kontraktu. Haditaghi przyznał wprost, że ich nie spełni. Oto co proponuje w zamian.
Właściciel Pogoni Szczecin skrytykował Kamila Grosickiego i jego otoczenie
Umowa Kamila Grosickiego z Pogonią Szczecin jest ważna do 30 czerwca 2026 roku. Ostatnio Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl przekazał, że kapitan "Portowców" chciałby otrzymać nowy kontrakt, obowiązujący do 30 czerwca 2028 roku, ze "znaczną podwyżką". Właściciel Pogoni, Alex Haditaghi, opublikował obszerny wpis w mediach społecznościowych, w którym odniósł się do sprawy. Na początku dał do zrozumienia, że nie podoba mu się, że publiczne spotkania czy negocjacje wychodzą na światło dzienne.
- Prywatne rozmowy między zawodnikiem a trenerem i klubem nigdy nie powinny odbywać się publicznie. Wyciek prywatnych wiadomości, negocjacje za pośrednictwem dziennikarzy czy wykorzystywanie mediów jako narzędzia nacisku to nie przywództwo. To nieprofesjonalne. I nieładne. Oto niezaprzeczalny fakt: nikt nie jest ważniejszy od klubu. Zawodnicy przychodzą i odchodzą. Trenerzy przychodzą i odchodzą. Dyrektorzy sportowi i WŁAŚCICIELE przychodzą i odchodzą. Pozostaje tylko klub. Na zawsze - napisał na portalu X właściciel Pogoni Szczecin.
Właściciel Pogoni Szczecin o sytuacji Kamila Grosickiego
- Nie podoba mi się to, że Kamil, jego agenci, przyjaciele i ludzie z jego otoczenia ujawniają szczegóły negocjacji. Nie podoba mi się, że prywatne rozmowy i spotkania są ujawniane.. Koniec kropka. A teraz fakty, nie opinie. Kamil podpisał obecny kontrakt prawie 2,5 roku temu, w wieku 34 lat, który gwarantuje mu zarobki na poziomie 160 tys. zł miesięcznie. Dziś jest znacznie starszy (37 lat), a pod koniec obecnego kontraktu będzie miał 38 lat. Domaga się nowej, dwuletniej umowy (łącznie 2,5 roku), która wygaśnie, jak będzie miał 40 lat. Co więcej, chciałby zarabiać 250 tysięcy złotych miesięcznie oraz otrzymać premię 2 mln zł za sam podpis. To daje około 8 mln zł w ciągu dwóch lat. Nie podpiszę takiej umowy - zaznaczył.
- Osiem miesięcy temu klub był o kilka godzin od utraty wszystkich zawodników, pensje niezapłacone od ponad dwóch miesięcy, premie niezapłacone od ponad roku, ogrzewanie i prąd bliskie odcięcia, a bankructwo było odległe o kilka dni. Przyszedłem do klubu z ponad 75 mln zł długu i potencjalnymi zobowiązaniami. Czy kibice, dziennikarze i Kamil nie pamiętają zeszłych świąt Bożego Narodzenia spotkań zawodników w sprawie niezapłaconych pensji? Czy nie pamiętają, że zawodnicy byli przestraszeni, zmartwieni i niepewni swojej przyszłości? Ta rzeczywistość nie jest odległą historią. To się wydarzyło. I ja to wyraźnie pamiętam. Nie zapomniałem tej historii. Nie będę, pod żadnym pozorem, wciągał tego klubu z powrotem w finansową nieodpowiedzialność, aby zaspokoić presję ze strony dziennikarzy, agentów lub emocjonalny szum. NIE jestem tu po to, aby być popularnym lub kochanym. Jestem tu po to, aby budować, wygrywać, a nie po to, aby ryzykować przyszłością klubu - zapewnił.
- Co zaoferowaliśmy zamiast tego? Zaoferowaliśmy mu obecne wynagrodzenie w wysokości 160 tys. zł miesięcznie, gwarantowany rok kontraktu oraz opcję przedłużenia kontraktu o kolejny rok, jeśli Kamil zagra 75% meczów (minimum 30 minut). To daje 1,5 roku gwarancji, plus kolejny rok, jeśli pozostanie zdrowy i będzie grał dobrze. Dodatkowo wpisaliśmy w umowę wysokie premie drużynowe i indywidualne. Jest to uczciwa, pełna szacunku i hojna oferta. Kibice kochają gole i asysty. Rozumiem to. Ale współczesny futbol wymaga czegoś więcej. Obrona jest ważna. Pilne sprawy. Standardy treningowe są ważne. Przywództwo poza piłką jest ważne. Nasz najlepszy strzelec nie może być jednocześnie naszym najsłabszym defensywnym zawodnikiem. To elitarny i prawdziwy futbol, a nie gra wideo. Nie dam się zmusić do złego układu przez jego przyjaznych dziennikarzy ani ludzi, którzy chcą wydać moje pieniądze za mnie. Nie przyjechałem tu, żeby być popularnym. Przyjechałem tu, żeby być odpowiedzialnym i wygrać. Nie musiałem o tym mówić publicznie ani tłumaczyć się publicznie, ale zostałam do tego zmuszony - dodał Alex Haditaghi.
I’ve always believed one thing, and I will not bend on it: family matters stay in the family.
— Alex Haditaghi (@CanDisenchanted) December 17, 2025
In football, the locker room is sacred. The boardroom is sacred. Private conversations between a player and coach, and the club should never be played out in public. Leaking private… pic.twitter.com/PEbbkzuy0J
Ekstraklasa Kamil grosicki Pogoń szczecin Alex Haditaghi Ekstraklasa Piłka nożna
Odbierz Voucher na 90 dni













