
Trener Legii Warszawa, Edward Iordanescu, w rozmowie z rumuńskimi mediami nie ukrywał swojego niezadowolenia związanego z działaniem klubu w letnim oknie transferowym. Rumuński szkoleniowiec ujawnił, na co umawiał się z władzami "Wojskowych".
Trener Legii Warszawa o działaniach klubu na rynku transferowym
Edward Iordanescu objął funkcję pierwszego trenera Legii Warszawa 1 lipca 2025 roku. Od tamtej pory na Łazienkowską trafiło 10 nowych graczy. Mileta Rajović, Kacper Urbański, Kamil Piątkowski, Damian Szymański, Antonio Colak, Arkadiusz Reca, Henrique Arreiol, Petar Stojanović, Noah Weishaupt oraz Ermal Krasniqi. Rumuński szkoleniowiec w rozmowie na żywo w programie "Fotbal Club" nie ukrywał, że nie na taki działania na rynku transferowym umówił się z działaczami Legii.
"Miałem bardzo jasną rozmowę. Kiedy zgodziłem się na współpracę, byłem bardzo konkretny: jeśli drużyna pozostanie w składzie, który obserwowałem w ponad 15 meczach, to potrzebuję jeszcze czterech piłkarzy dających realną jakość. Taki był warunek. W Legii jest dział skautingu. Ja przygotowałem listę, a później mieliśmy wybierać wspólnie. Poprosiłem o konkretne wzmocnienia, na co dostałem zgodę, ale sprawy potoczyły się inaczej. Zamiast czterech nowych zawodników było coś zupełnie innego - piłkarze odchodzili, a nowi przychodzili z opóźnieniem" - powiedział Iordanescu, cytowany przez "Digi Sport".
Iordanescu porównał Gigiego Becalimego z Dariuszem Mioduskim
W pewnym momencie Iordanescu został poproszony o porównanie właściciela Legii, Dariusza Mioduskiego z właścicielem FCSB Gigi Becalim. W FCSB (dawnej Steua Bukareszt) 47-latek pracował niecałe trzy miesiące. Odszedł z tego zespołu przez mieszanie się Becalimego w zespołół.
"Wsparcie właściciela jest całkowite. Rozmawiałem z nim również dzisiaj, ale on nie zna składu drużyny przed meczem. Z całym szacunkiem do pana Becalego, mimo że się ścieraliśmy. Starałem się nie odpowiadać na zaczepki i robić swoje" - mówił.
Źródło: Fotbal Club
Ekstraklasa Fcsb Legia warszawa Edward Iordanescu Piłka nożna