Legia Warszawa nie może wyrwać się z dołka. W niedzielę przegrała kolejny mecz w PKO Ekstraklasie. Tym razem ze Stalą Mielec (1:3).
Dobre złego początki
Legioniści od początku atakowali i w efekcie prowadzili tuż przed przerwą po stałym fragmencie. Na listę strzelców wpisał się Mateusz Wieteska. Stal szybko jednak odpowiedziała. Jeszcze przed zejściem do szatni przyjezdni zdobyli dwie bramki. Najpierw zaskoczył Legię Maksymilian Sitek. Potem natomiast gospodarze byli bezradni przy trafieniu Fabiana Piaseckiego. Legię dobił ich były zawodnik - Mateusz Żyro, ustalając wynik na 3:1.
Zagraliśmy padakę
Rozczarowania po meczu nie krył szkoleniowiec Legii Warszawa - Marek Gołębiewski.
- Mecz mogę podsumować tak, jak trener Michniewicz dwa tygodnie temu. Już jeden szkoleniowiec przepraszał, teraz ja przepraszam wszystkich sympatyków klubu i kibiców za to, co musieli dziś oglądać. Wiedzieliśmy doskonale, że rywale będą grali z kontry i mają groźny stały fragment. Straciliśmy dwa gole z kontrataku, a trzeciego – z rzutu rożnego - zaznaczył na pomeczowej konferencji prasowej.
- Jaki jest mój pomysł na wyjście z tego kryzysu – jaka jest, na szybko, pierwsza myśl? Na szybko się nie da, bo – jak widzieliśmy – nie zrobiliśmy nawet pół kroku do przodu. Potrzeba szeregu działań podjętych przez klub, zarząd, aby Legia wyszła z dołka. Od dwóch tygodni staraliśmy się pomóc drużynie – i widać, że jest jak jest. To znaczy szereg działań podjętych przez zarząd klubu? To już musi pan pytać zarządu klubu o to, jakie dokładnie działania podjął. Zrobiłem wszystko, co może zrobić trener. Wraz ze sztabem chcieliśmy podbudować chłopaków mentalnie, zmieniliśmy dziś ustawienie. Wpuściłem zawodników, których mogłem wpuścić, aby odmienili losy spotkania. Jak widzieliśmy – efektu nie było żadnego - dodał.