Jakub Sypek szczerze o Widzewie, Zagłębiu i walce o pierwszy skład. "Nie obrażam się, tylko robię swoje"

Zdjęcie Karolina Kurek
Autor:Karolina KurekDodano:
Zdjęcie Karolina Kurek
Autor:Karolina KurekDodano:
Obrazek newsa : Jakub Sypek szczerze o Widzewie, Zagłębiu i walce o pierwszy skład. "Nie obrażam się, tylko robię swoje"Fot. Zagłębie Lubin

Jakub Sypek latem 2025 roku wrócił do Zagłębia Lubin i z każdym kolejnym meczem coraz mocniej zaznacza swoją obecność w zespole. W rozmowie z Mecze24.pl opowiada o rywalizacji w drużynie, współpracy z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim, wspomnieniach z Widzewa Łódź i celach na ten sezon. Nie zabrakło też kilku szczerych ocen. "Nie wiem, czemu Leo nie otrzymał swojej szansy w Rakowie" - szczerze przyznał. Czy 24-latek był zaskoczony spadkiem Rafała Gikiewicza w hierarchii bramkarzy Widzewa Łódź?

Karolina Kurek, Mecze24.pl: Od kilku miesięcy jesteś zawodnikiem Zagłębia Lubin. Masz już kilka meczów za sobą. Jak oceniasz swój początek? Czy on przebiega tak, jak sobie zakładałeś, czy trochę inaczej?

Jakub Sypek, piłkarz Zagłębia Lubin: No na pewno początek sezonu nie ułożył się tak, jakbym sobie to wyobrażał, bo w pierwszych dwóch meczach nie grałem za dużo. Później moja forma wzrosła. Z Lechem zagrałem może nieco gorzej, ale uważam i mam nadzieję, że wraz z upływem czasu ta moja forma pójdzie w górę. Natomiast uważam, że na razie to wejście do Zagłębia jest udane i tych minut otrzymuję coraz więcej.

Jak Ci się współpracuje z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim?

Na pewno trener jest bardzo wymagający. U trenera nie ma odpuszczania, trzeba dawać z siebie wszystko, bo inaczej zasiądzie się na ławce albo na trybunach. Trener oczekuje pełnego zaangażowania od każdego zawodnika. Daje też dużą swobodę na pozycji skrzydłowego, więc jak na razie ta współpraca fajnie się układa.

A czy ta swoboda jest dla Ciebie jakimś takim bodźcem? Więcej Ci daje w kontekście pokazania swoich umiejętności na boisku?

Jak najbardziej tak. Myślę, że dla każdego skrzydłowego najlepsze jest to, jak trener daje mu dużą swobodę w dryblingu i robienia przewagi.

W wywiadzie dla Weszlo.com powiedziałeś, że Zagłębie na koniec sezonu 2025/2026 zajmie szóste miejsce. Czy nadal podtrzymujesz te słowa?

Tak, podtrzymuję to. Uważam, że mamy zdecydowanie kadrę na to szóste miejsce. I dalej się tego trzymam. Może wiele osób nie wierzyło w nas na początku. Natomiast myślę, że z meczu na mecz ludzie dostrzegą to, że nie jesteśmy tacy słabi, jak się o nas mówi.

O Rochy i Diazie: "Piłkarze z jakością"

Jak Ci się współpracuje z Leonardo Rochą i Jesusem Diazem?

To są bardzo jakościowi zawodnicy. Jestem też trochę w szoku, że w Rakowie nie dostali prawdziwej szansy. Nie wiem, jak Jesus, bo Jesus chyba wcześniej już tam był i więcej meczów rozegrał. Natomiast nie wiem, czemu Leo nie otrzymał swojej szansy w Rakowie. Na treningu od razu widać, że to piłkarz z bardzo dużą jakością. Myślę, że już ją niedługo pokaże. 

Czy możesz zdradzić, w jakim elementach gry widać u niego tę jakość?

Jeśli mam być szczery, to w każdym aspekcie - w utrzymaniu piłki, w wykończeniu, w grze w powietrzu. Naprawdę, jak na warunki Ekstraklasy - ma topową jakość. 

W Zagłębiu nie zawsze jesteś pierwszym wyborem. Czasami zaczynasz mecz na ławce rezerwowych, a czasami w pierwszym składzie. Jak do tego podchodzisz? 

Każdy zawodnik chce grać w pierwszym składzie. Trenuje się po to, by grać w pierwszym składzie. Natomiast w życiu są takie sytuacje, że czasami trzeba usiąść na ławce. O byciu rezerwowym może zaważyć Twoja gorsza dyspozycja czy też inny plan na mecz. I ja na pewno się nie obrażam na nikogo. W takich sytuacjach pojawia się sportowa złość, co jest normalną reakcją. Ale tak, jak już mówiłem, nie obrażam się, tylko robię wszystko, żeby pokazać trenerowi, że zasługuję na miejsce w pierwszym składzie.

W meczu z Lechem Poznań widać było, że bije od Ciebie taka pewność siebie. W pojedynkach fizycznych nie odstawiałeś nogi, a kiedy przeciwnik Cię zdenerwował, to zareagowałeś. Czy ta pewność siebie przyszła Ci naturalnie, czy musiałeś ją wytrenować? 

Myślę, że im więcej ktoś ma meczów rozegranych i im więcej ma lat, tym ta pewność siebie jest większa. I myślę, że u mnie tak jest. I w przyszłości będzie jeszcze więcej. A do meczu z Lechem to może nie bardziej ta pewność, tylko taka złość. Gdzieś tam u mnie bardziej była. I może trochę się za bardzo tam sprowokować raz czy dwa. No i tam wyszło, skończyło się na żółtej karce na szczęście. Tylko dla mnie i dla drugiego przeciwnika.

A czy łatwo Cię wyprowadzić z równowagi na boisku?

Na ogół nie, choć zależy od sytuacji. W meczu z Lechem zostałem sfaulowany. Ten, co mnie sfaulował, zaczął coś do mnie krzyczeć i wtedy dałem się sprowokować. Ale zasadniczo trzymam nerwy na wodzy.

Mecze z czołowymi drużynami Ekstraklasy, takimi jak Lech Poznań czy Legia Warszawa motywują jeszcze bardziej do działania?

Myślę, że każdy piłkarz od dziecka marzy o tym, żeby grać na takich stadionach. A, że w Polsce mamy stadiony i kibiców na europejskich poziomie, to na pewno to jest super motywacja. Uważam, że przed takimi meczami nikt nie musi nas motywować. Sama ta otoczka i widok 30 tysięcy ludzi na stadionie jest wystarczającym bodźcem do działania.

Czy oprócz Wieczystej Kraków i Zagłębia Lubin, miałeś latem propozycje z innych klubów?

Poza Wieczystą było zapytanie z GKS-u Katowice czy Piasta Gliwice. Natomiast oferta z Zagłębia była dla mnie najlepsza. I powrót do Zagłębia mi najbardziej odpowiada zarówno pod względem sportowym, jak i życiowym. Tutaj czuję się najlepiej, stąd taka decyzja.

Jakie cele stawiasz przed sobą w tym sezonie w Zagłębiu Lubin?

Regularna gra, robienie liczb, dobra dyspozycja, dobre miejsce samego klubu w tabeli, bo to miejsce też będzie świadczyło o tym, czy mi się udało.

Widzew Łódź: wspomnienia i przełomowy czas

W Widzewie Łódź spędziłeś prawie trzy lata. Jak wspominasz tamten czas?

W Widzewie spędziłem fantastyczny czas. Można powiedzieć, że był on najlepszy w moim życiu. Pierwszy rok był dla mnie bardzo trudny, bo ciężko było mi się przebić na stałe do składu. I tych minut nie było tyle, ile mogłem sobie wymarzyć. Otoczka meczowa zrobiła na mnie takie wrażenie, że nie podołałem temu wszystkiemu i musiałem udać się na roczne wypożyczenie. Po powrocie z wypożyczenie byłem bardziej gotowym zawodnikiem. Uważam, że Widzew otworzył mi dużo ścieżek i pomógł mi rozwinąć swoją karierę. Widzew na zawsze będzie w moim sercu i jak tylko będę miał czas, to będę przyjeżdżał na mecze Widzewa. Przeżyłem w tym klubie bardzo dużo dobrych chwil, były też gorsze momenty, ale koniec końców zostały mi bardzo dobre wspomnienia.

Który moment w Widzewie był dla ciebie najtrudniejszy?

Myślę, że ten pierwszy sezon, gdzie nie mogłem się przebić tak na stałe do składu i wtedy już do mnie docierały informacje i ja sam też wiedziałem, że to wypożyczenie będzie najlepsze. To był może najtrudniejszy czas i nie spodziewałem się, że jeszcze gdzieś zaistnieję w tym klubie, natomiast po wypożyczeniu moja sytuacja się diametralnie zmieniła.

Kto zrobił na Tobie największe wrażenie w Widzewie Łódź?

W pierwszym sezonie Bartek Pawłowski. Wtedy był w takim swoim szczycie formy i pod względem piłkarskim robił wrażenie. Natomiast potem już Fran Alvarez i Julian Shehu. Ta dwójeczka to absolutna czołówka Ekstraklasy. 

W tym sezonie Julian Shehu prezentuje się lepiej niż w poprzednim. Spodziewałeś się tego, że jego forma pójdzie aż tak w górę?

Uważam, że nawet ktoś, kto nie zna się na piłce, jest w stanie w ułamku sekundy stwierdzić, że będzie on super zawodnikiem, widząc, jak on się porusza i uderza. W poprzednich sezonach brakowało mu liczb. Przez długi czas nie miał asyst ani bramek. Pamiętam, jak strzelił swoją pierwszą bramkę w starciu z Radomiakiem. To był dla niego przełomowy moment. Dzięki temu jego pewność siebie tak poszła w górę, że potem co nie uderzył, to zamieniał w złoto. W Widzewie został mu rok kontraktu i myślę, że Widzew będzie musiał zrobić wszystko, żeby go przedłużyć, bo takiego zawodnika naprawdę trzeba zatrzymać. Takich graczy, jak on, nie ma zbyt wielu w Polsce.

Największa gaduła w szatni Widzewa Łódź to? 

Rafał Gikiewicz. 

Jaką postacią w szatni Widzewa był Rafał Gikiewicz i co on właściwie dla piłkarzy znaczył?

Może czasami się o Rafale czasami nie najlepiej mówi, ale uważam, że jest pozytywną postacią. Zawsze pomaga młodym zawodnikom, przyjmuje ich fajnie do szatni i od razu rozluźnia atmosferę. Czasami wbije im szpileczkę albo zażartuje z nich. Po raz pierwszy spotkałem Rafała po wypożyczeniu z Lechii. Miałem wrażenie, jakby rozmawiał z osobą, którą znam z dobrych 20 lat. Ostatnio byłem z Rafałem na meczu Widzewa z Arką. Porozmawialiśmy trochę, więc na pewno mam z nim dobre wspomnienia.

Pozycja Rafała Gikiewicza w Widzewie zmieniała się diametralnie w tym sezonie. Spadł w hierarchii bramkarzy, jest teraz trzecim wyborem. Czy spodziewałeś się tego, że po Twoim odejściu jego rola się aż tak zmieni?

Nie, to jest trudne pytanie, bo nikt się tego nie spodziewał. Nie było wiadomo, kogo ta rewolucja dotknie. Jeśli chodzi o Rafała, to trudno jest mu pogodzić się z tym, że nie gra i uważam, że jest to dobra cecha, bo to jest cecha zwycięzcy. Natomiast uważam, że teraz już zaakceptował swoją sytuację, bo jest świadomy tego, że o minuty w bramce będzie mu bardzo trudno. Rafał na treningach daje z siebie wszystko i jakby się jeszcze wydarzyła szansa, że wskoczy do bramki Widzewa, to myślę, że będzie na to gotowy.

Infrastruktura Widzewa i realia treningowe

Widzew wreszcie buduje ośrodek treningowy. Czy na dotychczasowych boiskach naprawdę były tak fatalne warunki?

Tak, budują im ośrodek treningowy, więc ta przyszłość infrastrukturalna Widzewa zapowiada się dobrze. Myślę, że to też będzie duży krok do przodu dla Widzewa.

Tego najbardziej brakowało Widzewowi? Jak się trenowało w takich warunkach?

Tak. Pamiętam mój pierwszy sezon w Widzewie, jak mieliśmy problemy z boiskami. Pojechaliśmy na obóz do Turcji. Po powrocie z obozu nie mieliśmy gdzie trenować przez opady śniegu. Jak padał śnieg, to często nie mogliśmy nawet korzystać ze sztucznych i podgrzewanych nawierzchni. Trenowaliśmy w hali przez tydzień czy nawet dłużej. Po treningach na hali musieliśmy wyjść na boisko i grać ligowy mecz. To nie były sprzyjające warunki. Także uważam, że odpowiednie warunki treningowe przełożą się na jakość piłkarską.

A latem też były problemy, jeśli chodzi o stan boisk treningowych?

Nie. Latem było łatwiej zadbać o murawę, więc w latem boisko było na dobrym poziomie.

Jak wspominasz treningi za kadencji trenera Janusza Niedźwiedzia?

Nasza gra za trenera Niedźwiedzia mogła imponować szczególnie w tym pierwszym sezonie. W rundzie jesiennej robiliśmy wyniki ponad stan, byliśmy na trzecim miejscu. Trener Niedźwiedź dawał nam dużo pomocnych wskazówek i zrobiło to fajne wrażenie na mnie. Natomiast druga runda w naszym wykonaniu była gorsza i ostatecznie zakończyliśmy sezon na 12. miejscu. Ale to jest dobry trener i myślę, że teraz w Miedzi wykorzystuje swoją szansę.

A co poszło nie tak, że trener Daniel Myśliwiec został zwolniony?

Trudne pytanie. Myślę, że nawet sam trener Myśliwiec nie wie, co poszło nie tak. Momentami nasza gra mogła się podobać. Wyglądaliśmy bardzo dobrze, mimo że nie mieliśmy nie wiadomo, jak silnego składu. Potrafiliśmy napsuć wyżej notowanym rywalom dużo krwi. A co poszło nie tak, tego nie wie nikt. Na decyzję władz klubu mogło złożyć się kilka czynników. W nowej rundzie mieliśmy dużo kontuzji, kilku zawodników odeszło i w tej sytuacji trzeba było się często ratować zawodnikami z rezerw, którzy grali w pierwszym składzie, czy wchodzili na boisku z ławki. Dla trenera to na pewno nie było ułatwienie pracy.

A czego nauczyłeś się od Trenera Myśliwca? Bo on jest doskonałym taktykiem. Czy więcej się tych umiejętności piłkarskich nauczyłeś, czy bardziej taktycznie się rozwinąłeś? 

No na pewno, tak jak Pani mówi, trener Myśliwiec pod względem taktycznym jest naprawdę na wysokim poziomie. Nasze treningi zawsze stały na bardzo wysokim poziomie. Zawsze potrafiliśmy się bardzo dobrze dostosować do przeciwnika i mieliśmy swój plan. Trener Myśliwiec potrafił również zbudować zawodnika. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że kiedy miałem gorszy mecz, coś mi nie wychodziło, to trener Myśliwiec nie skreślał mnie, tylko od razu chciał znaleźć jakąś przyczynę. Więc to trener, który nie był tylko dobrym taktykiem, ale też potrafił dobrze podejść do zawodnika i gdzieś go budować, motywować fajnie. I ja na pewno tak zapamiętam trenera Myśliwca.

Na co stać Widzew Łódź w tym sezonie? 

Na wszystko Tylko zależy, w którą stronę ten projekt pójdzie. Kadra jest tak mocna, a klub tak dużo płaci teraz zawodnikom, że wcale bym się nie zdziwił, gdyby zakończyli sezon w top 3. Sztab szkoleniowy Widzewa jest na bardzo wysokim poziomie. Trenera Czubaka znam i uważam go za dobrego fachowca, który zna się na swojej robocie. 

W Ekstraklasie jest wielu dobrych obrońców. A który z nich dał Ci się we znaki najbardziej?

Myślę, że stricte jak grałem przeciwko Legii i jak byłem skrzydłowym schodzącym do środka, to na Kapuadiego mi się chyba najciężej grało z Legii. On był ode mnie silniejszy, a poza tym ciągle był bardzo blisko mnie i siedział mi na plecach. 

Na pewno nieprzyjemnym obrońcą jeszcze jest Vinagre, tylko Vinagre jest trudniejszy do upilnowania, kiedy idzie do przodu. W defensywnie nie jest jakimś wybitnym zawodnikiem. Kiedy Legia jest w posiadaniu piłki, to trudno za nim czasami nadążyć za nim w tej ofensywie. Trzecim może być Moutinho. Teraz gra w Lechu i jest nieprzyjemnym rywalem. Agresywny w kontakcie. Mimo że nie ma wybitnych warunków fizycznych, jest zadziorny i ciągle doskakuje do przeciwnika.

Źródło: Mecze24.pl

Ekstraklasa Zagłębie lubin Widzew łódź Jakub Sypek Rafał gikiewicz Joao Moutinho Steve kapuadi Leszek Ojrzyński Ekstraklasa Piłka nożna

Komentarze użytkowników