

Po raz pierwszy od pięciu lat dwaj przedstawiciele polskiej Ekstraklasy dotarli do ostatniej rundy eliminacyjnej Ligi Europy. Legia Warszawa i Lech Poznań powalczą o fazę grupową już w najbliższy czwartek rozgrywając jedno decydujące spotkanie.
Legia Warszawa najpierw rywalizowała w eliminacjach Ligi Mistrzów, gdzie nie sprostała cypryjskiej Omonii Nikozja, przegrywając w drugiej rundzie po dogrywce 0:2. W pierwszej rundzie warszawiacy pokonali mistrza Irlandii Północnej Linfield FC 1:0. Po odpadnięciu z eliminacji Ligi Mistrzów 'wojskowi' zwyciężyli innego przegranego z tychże kwalifikacji - kosowską Dritę Gnjilane 2:0. Co istotne, wszystkie mecze legioniści rozegrali u siebie i nie inaczej będzie w ostatniej fazie eliminacji, gdzie na drużynę Czesława Michniewicza czeka mistrz Azerbejdżanu Karabach Agdam. Bukmacherzy większe szansę dają klubowi ze stolicy, na którego kurs wynosi 1.90. Przed obstawianiem warto jednak spojrzeć na ranking bukmacherów. Dobrze jest upewnić się, że wybraliśmy dobrego operatora.
Lech Poznań swoją drogę do fazy grupowej Ligi Europy rozpoczął od pokonania łotewskiej Valmiera FC 3:0 przy ul. Bułgarskiej. Kolejne mecze rozegrał na wyjeździe, pokonując szwedzkie Hammarby IF 3:0 i cypryjski Apollon Limassol 5:0. W decydującym meczu Lechici zmierzą się na wyjeździe z aktualnym liderem ligi belgijskiej Royal Charleroi.
Dariusz Mioduski - prezes stołecznego klubu był bardzo rozczarowany wynikami zespołu jak i stylem gry, dlatego podjął decyzję o zwolnieniu trenera Aleksandara Vukovicia. Warszawskiej drużynie udało się dotrzeć do decydującej fazy, ale forma zawodników pozostawia wiele do życzenia. Legia stwarza sobie mało sytuacji podbramkowych, rażąc problemami w rozegraniu i schematyczną grą opartą na dośrodkowaniach w pole karne. Nowopozyskani zawodnicy również nie dają drużynie tyle, ile się od nich oczekuje. Trudno kogokolwiek wyróżnić w drużynie z Warszawy, gdyż większość graczy jest daleka od optymalnej dyspozycji. W czwartek podopiecznych nowego trenera Legii czeka trudna przeprawa i ciężko mówić o tym, że to Legia jest faworytem meczu. Michniewicz nie ma wiele czasu aby poukładać drużynę od strony taktycznej, ale być może przełożenie nadchodzącego meczu ligowego i dodatkowe jednostki treningowe pomogą optymalnie przygotować się do czwartkowej batalii z Azerami. Karabach Agdam wyeliminował w przeszłości dwa polskie kluby: Wisłę Kraków i Piast Gliwice. Jego barwy reprezentuje znany z polskich boisk Haitańczyk Wilde Donald Guerrier.
Pozytywnym zaskoczeniem dla większości kibiców jest gra drużyny Dariusza Żurawia, która w dotychczasowych meczach strzeliła jedenaście goli nie tracąc żadnego. Lech Poznań prezentuje ofensywny styl gry, a prym w zespole wiedzie doświadczony Portugalczyk Pedro Tiba, który jest chyba w życiowej formie. Doskonałym uzupełnieniem Tiby w środku pola jest Hiszpan Dani Ramirez. Wydaje się, że wzorowa współpraca wymienionej dwójki jest kluczem do doskonałych wyników poznaniaków. Swoje w przodzie robi szwedzki napastnik Mikael Ishak, który jest doskonałym zastępcom za Chrystiana Gytkjæra, za którym już chyba nikt w Poznaniu nie tęskni. Lech gra szybką kombinacyjną piłkę, ale ma problem z dobrym wejściem w mecz. Często przeciwnicy stwarzają sporo sytuacji w pierwszych dwudziestu minutach meczu. Aby skutecznie rywalizować z belgijskim Charleroi lechici muszą poprawić poziom koncentracji i wykorzystywać wszystkie nadarzające się sytuacje. Podobnie jak warszawiacy Lech przełożył nadchodzący mecz ligowy z Pogonią Szczecin aby zyskać dodatkowe dni odpoczynku, co jest istotne bo lechici spędzili sporo czasu w podróży i dodatkowy czas na regenerację może być na wagę złota. Co ciekawe, oba mecze polskich drużyn poprowadzą niemieccy arbitrzy, mecz Legii Tobias Stieler, a Lecha Felix Zwayer.